Półwiecze od upadku powstania styczniowego do wybuchu I wojny światowej przyniosło Łowiczowi wzrost zaludnienia i rozwój gospodarczy oraz podniesienie poziomu kultury1. Prowincjonalne miasto znajdowało się pod panowaniem cara Rosji w guberni warszawskiej. Liczba mieszkańców wzrosła w tym okresie dwu i półkrotnie, by w 1913 roku przekroczyć 14 tysięcy. Katolicy stanowili 63% ludności miasta, zwiększyła się liczba Żydów – stanowiąca wówczas 34%, pozostałe wyznania czyniły 3% ogółu2. Zyskał na znaczeniu łowicki węzeł komunikacyjny dzięki budowie na początku XX wieku linii kolejowej kaliskiej. Nieco wcześniej rozpoczął się rozwój przemysłu zapoczątkowany powstaniem fabryki nawozów sztucznych i produktów chemicznych, pierwszej tego rodzaju w Królestwie Polskim. W dziedzinie szkolnictwa średniego miasto przez całe półwiecze zajmowało w rzędzie miast powiatowych pozycję uprzywilejowaną. Posiadało rządową Szkołę Realną, jedną z czterech tego typu w Królestwie Polskim oraz progimnazjum żeńskie, jedno z siedmiu. Ściągało to młodzież z odległych terenów nie wyłączając Warszawy. Władze miejskie, choć obsadzone Polakami w najwyższym stopniu były uzależnione od administracji powiatowej i gubernialnej. Dysponowały skromnym budżetem. Poczynania rusyfikacyjne nie wycisnęły trwalszego piętna na obliczu miasta 3.
Od początku roku 1900 przedstawienia teatralne i inne imprezy kulturalne odbywały się przy ulicy Podrzecznej 24. Teatr znalazł swą siedzibę w piętrowym, neoklasycystycznym budynku , wybudowanym w latach 1897-1899 wg projektu Jana Zapolskiego. Największa i najbardziej okazała w owych czasach sala widowiskowa dziewiętnastowiecznego Łowicza została wzniesiona nakładem 30.000 rubli z inicjatywy Henryki Wilhelminy Reinecke, wdowy po Gotfrydzie Adamie Reinecke. Pomysłodawcą nazwy teatru „Eos”, nawiązującej do mitologicznej bogini Jutrzenki, był łowicki księgarz ,wydawca i społecznik Karol Rybacki. Duża sala na parterze mogła pomieścić 182 widzów, dodatkowe miejsca znajdowały się na galerii. Oświetlenie stanowiły acetylenowe lampy produkcji warszawskiej firmy „Promień”. Działalność teatru „Eos” została uroczyście zainaugurowana wieczorem 30 grudnia 1899 roku rymowanym „Prologiem” pióra Karola Rybackiego, jednoaktową komedią Aleksandra Fredry pt. „Pan Benet”, krótkim obrazkiem dramatycznym Ludwika Anczyca „Łobzowianie” oraz wieczorkiem tańcującym. Podczas prologu, dziewięć łowickich dam przyodzianych w tuniki przeobraziło się w muzy greckie. Dwujęzyczne afisze do przedstawień oraz programy zostały wykonane w drukarni Karola Rybackiego w Łowiczu. Sala teatru była dzierżawiona od właścicielki gmachu Marii Augusty Schmidt z domu Reinecke, żony znanego łowickiego przedsiębiorcy, inż. Edmunda Schmidta.
Na łowickiej scenie gościli lokalni amatorzy oraz aktorzy zawodowi. Na deskach teatru od 1902 roku wystawiali sztuki teatralne członkowie lokalnego kółka miłośników sceny. Ku zadowoleniu publiczności występował tu chór Łowickiego Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia”. Teatr szybko stał się główną rozrywką elity Łowicza 4.
W niedzielę 10 stycznia 1904 roku w teatrze „Eos” gościł Henryk Sienkiewicz w towarzystwie: Witolda Lewickiego, Henryka Radziszewskiego, Ignacego Balińskiego i Stanisława Libickiego. Wizyta późniejszego polskiego laureata Nagrody Nobla i pozostałych prelegentów miała związek z prowadzoną przez nich publiczną kwestą na rzecz pomocy ofiarom powodzi w Królestwie. W 1905 roku, podczas utrwalonego w historii miasta strajku szkolnego, w sali teatru „Eos” uchwalono śmiałą rezolucję, w której żądano wobec władz carskich m.in. pełnej autonomii dla Królestwa Polskiego oraz unarodowienia szkół. W tym samym roku wystąpił tu ówczesny poseł do Dumy, późniejszy premier rządu Rzeczypospolitej i minister skarbu, Władysław Grabski.
Dochody ze sprzedaży biletów na wiele przedstawień teatralnych i koncertów były przeznaczone częściowo lub w całości na cele charytatywne. Wspomagano w ten sposób budżety lokalnych szkół oraz instytucji społecznych. Organizowano tu także popularne w Łowiczu bale i wieczory recytatorskie 5.
Budynek teatru był bardzo często i regularnie wynajmowany przez wiele grup, prezentujących swój repertuar. Poziom artystyczny, szczególnie spektakli teatralnych pozostawiał wiele do życzenia. Łowicka publiczność mając blisko Warszawę siłą rzeczy musiała wyrobić w sobie smak artystyczny i krytycyzm. W ostatnich czasach często padała ofiarą różnych nieznanych towarzystw teatralnych, które nie wiadomo dlaczego przybierały nazwy dramatycznych, nie mając pojęcia o sztuce. Punktował to wielokrotnie Karol Rybacki, właściciel „Łowiczanina”, który regularnie oglądał te spektakle i wiele z nich recenzował na łamach swojej gazety …
Jesteśmy za blisko Warszawy i mamy sposobność widzieć grę dobrą – aby za własne pieniądze denerwować się na nieudolnie odegranych sztukach……Miasta prowincjonalne rzadko kiedy goszczą w swych murach dobry teatr – najczęściej przyjeżdżają na jedno lub dwa przedstawienia trupy teatralne, zebrane dorywczo z aktorów mniej niż średniej miary, którzy albo otaczają jakąś „gwiazdę” z tak zwaną „firmą”- lub też objeżdżają prowincję z głośną sztuką, będącą w danej chwili na repertuarze teatrów warszawskich. Mieliśmy ubiegłej zimy aż do zbytku teatrów i przedstawień tego rodzaju - cieszących się jednak różnym powodzeniem, gdyż publiczność prowincjonalna w trudnej bywa nieraz sytuacji, nie wie naprawdę nigdy, kiedy do teatru ma iść a kiedy nie. … najważniejsze momenty w sztuce wywoływały, miast entuzjazmu gesty politowania lub żywej niechęci dla tych towarzyszów artystki, którzy brakiem talentu lub wprost nie uczeniem się swych ról, psuli swoje i cudze kreacje6.
Czasami dochodziło do dziwnych sytuacji. Publiczność zwabiona rozwieszonymi w mieście afiszami, dawała się nabierać na groteskowe występy….
kłopoty z frekwencją, podobno tylko dwa razy teatr był wypełniony po brzegi dając na czysto po 300 rubli dochodu, raz na cygańskim koncercie gdzie wyszło na scenę kilku oberwanych cyganów i cyganek i zaczęli tańczyć i wyć przy odgłosie tamburyna, publiczność ta, sądziła że jest to prolog przedstawienia, lecz po drugiej odsłonie znowu cygan z cyganką zaczęli tańczyć i wyć, po trzeciej to samo, nareszcie ta publiczność zaczęła na siebie spoglądać, czerwienić się i powoli odważniejsi zaczęli opuszczać miejsca,, naczelnik straży ziemskiej nakazał spuścić kurtynę i niefortunnych artystów odstawiono do miejsca urodzenia. Drugi raz gdy dawał przedstawienie niejaki Kanczeli, jak się później okazało stróż z gabinetu fizyczno-chemicznego gimnazjum w Siedlcach. Osobnik ten czytał chyba o cudach indyjskich fakirów. Ogłosił min. że rzuci w górę kamień przywiązany do sznurka i po tym sznurku wciągnie się do góry, w oczach widzów wsadzi ziarnko do ziemi i momentalnie, wyrośnie z niego roślina, która zakwitnie, dwie damy z pierwszego rzędu krzeseł znikną, osoba schowana do kufra i zapieczętowana – ponad publicznością przeleci przez teatr i znajdzie się poza nią. Żadnych cudów nie było a damy niknące, które zaprosił na scenę posadził na krzesłach i zasłonił czarną krepą. Publiczność oburzona zaczęła gwizdać, sykać i z hałasem opuściła teatr – aby znowu kiedy przyjść na podobne przedstawienie .Nie zapomnę nigdy tych pań poubieranych w jedwabne bluzki z lekkim wycięciem jak na bal lub koncert a była to publiczność ze wszystkich sfer towarzyskich i właściciele domów, lekarze, urzędnicy, inżynierowie, kolejarze, kupcy, rzemieślnicy, przemysłowcy, właściciele różnych zakładów i jadłodajni, jednym słowem całe towarzystwo Łowicza – którego już nigdy w takim doborze nie spotkałem
– relacjonował Rybacki 7.
Naturalną koleją rzeczy stało się uruchomienie w Łowiczu pierwszego kinematografu w 1912 roku. Biorąc pod uwagę, że był to jeszcze okres zaborów i związane z tym uwarunkowania, można przyjąć, że Łowicz stosunkowo wcześnie mógł pokazać zdumionym mieszkańcom nowy „cud techniki”, który dzielnie przetrwał do dnia dzisiejszego przeszło 100 lat
Kino „Eos” powstało przy ulicy Podrzecznej 24 . Narodziny kinematografu w czternastotysięcznym mieście znajdującym się pod zaborem rosyjskim stały się wielkim wydarzeniem. Właścicielem pierwszego kina był Edmund Aleksander Schmidt (ur. 6 VI 1868 roku w Kutnie), przemysłowiec, inżynier. Uzyskał dyplom inżyniera chemika i dra filozofii w Zurychu. W 1903 roku zbudował i uruchomił w Łowiczu przy ul. Bolimowskiej nr 55 fabrykę nici z napędem parowym. Jego przedsiębiorstwo posiadało dużą zdolność produkcyjną, pracowało w nim ok. 20 osób. Na terenie posesji przyszłego kina miał wcześniej zakład kołodziejsko-stolarski, prowadzony wspólnie z Aleksym Kobielskim (ur. 17 VII 1866 roku). Razem stali się pionierami lokalnej X muzy 8. Postęp cywilizacyjny sprawił, że 12 lat po otwarciu podwojów budynku teatru, na scenie zawieszono ekran służący do wyświetlania żywych obrazów według pomysłu braci Lumière. Widownia posiadała ponad 200 miejsc siedzących.
Zwiedziliśmy w tych dniach urządzony przez właściciela miejscowego teatru – kinematograf, który ma być ostatnim wyrazem nowoczesnej techniki. Motor gazowy o sile 11 koni porusza dynamomaszynę dającą dostateczną ilość światła elektrycznego dla pełnego oświetlenia sali, sceny, garderób i wszystkich korytarzy. Próbne oświetlenie dało efekt wspaniały. Na wypadek zepsucia się maszyn, urządzono specjalną kabinę z akumulatorami, dla przechowania zapasu elektryczności. Sam aparat z filmami urządzony jest na górze po za murowaną ścianą, w oddzielnym sklepionym pomieszczeniu, zaopatrzonym w żelazne drzwi bezpieczeństwa, aby na wypadek zapalenia się filmy, można było drzwi zamknąć od kabiny, nie czyniąc w teatrze najmniejszego popłochu i zamieszania. Kinematograf nosić będzie nazwę „Eos” (bogini grecka, zwana przez Rzymian „Aurorą”) i prawdopodobnie w ruch puszczonym będzie za dwa tygodnie. Napis ze świetlnych elektrycznych liter umieszczony będzie nad wejściem. W sali również z dwóch stron umieszczone są dwa elektryczne wentylatory, dla odświeżenia powietrza 9.
Światowy Kongres Wydawców Filmowych, który odbył się w Paryżu w dwóch sesjach, w 1908 i 1909 roku uchwalił m.in. wyłączne używanie w obiegu komercyjnym taśmy o szerokości 35 mm, a także nowe zasady eksploatacji filmów. W miejsce dotychczasowej sprzedaży taśm wprowadził system ich wynajmu na określony czas; w owym czasie prezentowano w kinach zwykle godzinny seans, podczas którego wyświetlano od kilku do kilkunastu krótkich filmów. Ówczesny repertuar kinematografów obejmował bardzo zróżnicowaną tematykę: polityczną, batalistyczną, sportową, przyrodniczą, sensacyjną i najbardziej popularną – obyczajową. Premiera łowickiego kina zbliżała się wielkimi krokami 10.
W sobotę 25 maja, w niedzielę 26 i poniedziałek 27 maja r. b. odbędzie się przedstawienie w teatrze miejscowym. Część I. „Sierra – Newada”. Piękne zdjęcia z natury. Część II. „Odcięci od świata”. Dramat w wykonaniu wybitnych artystów amerykańskich. Część III. „Jesień na południu Francij”. Zdjęcia z natury w kolorach. „Porwanie”. Wszystko to już było. Część IV. „Przed obliczem śmierci” melodramat. „Zamiejska wycieczka” wyjątkowo komiczne. Nad program. „Tańce andaluzyjskie” balet. Początek w wigilie od godziny 7 ½ w każde święto od godziny 6-ej wieczorem 11.
Planowany na 25 maja 1912 roku debiut kinematografu „Eos” musiał zostać przełożony.
W sobotę miało się odbyć przedstawienie kinematograficzne, lecz ze względów technicznych odłożone zostało do poniedziałku. Bilety zwrócono lub też uczyniono ważnemi na poniedziałek.
Wieczorem napis „Eos” jaśniał na zewnątrz obramowany elektrycznemi lampkami co efektownie sprawiało wrażenie. Sala była przepełnioną po brzegi i przedstawienie w zupełności się udało. Obrazy wychodziły jasno, czysto bez zbytnich drgań, a nawet sceny nieruchome wychodziły zupełnie spokojnie. Niektóre obrazy, zwłaszcza humorystyczne, wywoływały wybuchy śmiechu. Zauważyliśmy, że zbyt dramatyczne sceny denerwowały widzów, należałoby jak najmniej posługiwać się nimi. Bardzo interesują podróże, widoki, sceny humorystyczne, rodzajowe, historyczne. Podobno w nadchodzącą sobotę ma być przedstawioną część epopei Homera „Przygody Ulissesa”.
A teraz kilka słów do niektórych osób z publiczności, zwłaszcza galerjowej: zauważyliśmy, iż w razie, jeżeli obraz z początku wychodzi nie jasno, lub odwrócony jest napis – zwracają uwagę hałasowaniem i tupaniem, co w wysokim stopniu denerwuje innych widzów, jak również i osoby będące przy aparatach. Należy zrozumieć, iż zdarza się, że przysłana taśma jest przerwaną i sklejoną w połowie odwrotnie, czyli, że napisy z początku idą prawidłowo – dalej odwrotnie – chcąc je sprostować, należałoby zużyć najmniej pół godziny czasu dla odwinięcia tejże, przecięcia jej, zlepienia i nawinięcia na nowo; zaś obraz niejasny – osoba będąca przy aparacie reguluje – patrząc przez specjalny otwór i nastawia należycie, wszelki zaś hałas paraliżuje, przeszkadza i opóźnia dokładnie przedstawienie obrazu, a zarazem świadczy o naszej niekulturalności 12.
Kinematograf „Eos” od samego początku zdobył wielką popularność wśród przedstawicieli różnych grup wiekowych i społecznych. Masowo odwiedzały kino dzieci i młodzież szkolna, ludzie prości, jak i miejscowa inteligencja. W tygodniku „Łowiczanin” regularnie zamieszczano płatne ogłoszenia z bieżącym repertuarem. Seanse rozpoczynały się zwykle o godzinie 20.00. Od września prezentowano dwa pokazy zestawu filmów, najczęściej w godzinach 19.00 i 20.30. Niektóre filmy pojawiały się aż na trzech projekcjach dziennie. Od lipca w czasie seansów były regularnie prezentowane filmowe dzienniki firmy Pathe. Francuska wytwórnia zaczęła jako pierwsza na świecie realizować kronikę filmową zatytułowaną Pathe – Journal, która odtąd poprzedzała wszystkie seanse filmowe. Łowiccy kinomani mieli dostęp do regularnych informacji z całego globu. Wyświetlana była również kronika Gaumont. Adres kina Podrzeczna 24 stał się dla wielu oknem na świat. Pojawił się pierwszy idol, aktor Max Linder (ur.1883), bohater krótkich francuskich obrazów komediowych. Trwające od 6 do 10 minut filmy z tym aktorem powstawały na ogół w ciągu jednego dnia. Plenery znajdowano w pobliżu siedziby Pathe, w Vincennes. Zdjęcia poprzedzała tylko jedna próba, jeśli w ogóle się odbywała. Dubli nie praktykowano. Linder swej postaci nadał imię Max i umieszczał ją w tytule każdego nowego filmu („Max znów wolny”, „Nowy romans Maxa”, „Max bandytą”, „Max już po ślubie”). Zrealizowana w 1910 roku seria przygód Maxa odniosła wielki sukces. Zdobył status pierwszej gwiazdy w dziejach X muzy. Na krótko przed wybuchem I wojny światowej popularność Lindera, jak również uprawianego przez niego gatunku, osiągnęła w Europie apogeum 13.
Kinematograf „Eos” coraz bardziej zyskuje sobie popularność. W ubiegłą niedzielę sala była przepełnioną. Sympatyczne wrażenie robią antrakty – gdy się bowiem rozwidni – wszyscy znajomi odnajdują się, lecz za nim zdążą sobie podać rękę, światło gaśnie. Słyszeliśmy głosy, że przynajmniej 5 minutowe antrakty nie szkodziłyby wcale.„Łowiczanin” 14.
Lokalny tygodnik „Łowiczanin” zamieścił pierwszą w historii miasta recenzję prasową z filmu „Z wojen Napoleońskich rok 1812” w 4-ch częściach, prezentowaną w kinie 28-29 września 1912 roku.
Ostatnie przedstawienie wojny 1812 roku cieszyło się dużym powodzeniem. Istotnie sporządzenie filmu tych gigantycznych zapasów wiele musiało kosztować wysiłków i trudu, lecz nie mogły w zupełności zadowolić bardziej subtelnych zwolenników napoleońskiej odysei. Sama postać bohatera przedstawiona zbyt młodo, nie dawała złudzenia prawdy, a już w chwili wysyłania posła do pertraktacji o pokój za każdą cenę, widziało się zwykłego aktora kalkującego na palcach pro i contra. Zaś po odjeździe posła, cała mimiczna gra oczami nie licowała ani z powagą, ani z majestatem wielkiego zwycięzcy z pod Austerlitz i Wagram.
Lepiej i poważniej była ujęta i traktowana postać Kutuzowa i jego sztabu. Lud rosyjski przedstawiono jako tłum oberwanych żebraków. Wprawdzie jak mówi historia, bogatsi opuścili Moskwę. Sceny rabunków i gwałtów popełnianych jakoby przez Francuzów – przypominały epizody z wojen tatarskich – a wszakże wojsko francuzkie odznaczało się galanterią, zwłaszcza wobec dam. Lecz trudno było uwierzyć, by znienacka zaskoczeni, pojedynczy bohaterowie z pod piramid na kolanach błagali o darowanie życia. Na uczcie maruderów zauważyliśmy w jednym ze spalonych domów w Moskwie wiedeńskie krzesła i karabiny magazynowe, zaś w czasie rabunków wynoszono i wyrzucano z okien same puste skrzynki.
Dodatnią stroną były obrazy okolic, zdejmowane na miejscu podczas silnych mrozów i śniegów, zwłaszcza leśne. Sceny zbiorowe i pochody, oraz bitwa sama dobrze były inscenizowane. Sceny rozstrzeliwania podpalaczy – nie były należycie wystudiowane, po pierwszej bowiem salwie wszyscy padli pokotem jak jeden mąż, a wiadomo przecie, że nie od razu strzały powalą każdego, w masie takiej nie jeden się jeszcze ostoi. Pomimo usterek, całość robiła imponujące wrażenie 15.
Warto w tym miejscu odnotować niebezpieczną sytuację, która wydarzyła się w pierwszych miesiącach funkcjonowania kina, dokładnie 1 grudnia 1912 roku podczas prezentacji serii filmów, wśród których był obraz pod nazwą „Pożar na Bałkanach”.
W ubiegłą niedzielę w teatrze miejscowym, podczas przedstawienia kinematograficznego ktoś krzyknął w sieni „pożar”, jednocześnie odezwał się dzwonek alarmowy, umieszczony na ulicy przed teatrem. W tej chwili powstała panika, zaczęto się tłoczyć ku wyjściu i gdyby nie przytomność kilku panów, którzy odepchnęli publikę od drzwi i krzyknęli: „nie ruszać się z miejsc, pali się na Bratkowicach”, mogłyby być smutne następstwa.
Zauważyliśmy, że największe zamieszanie wywołały osoby, które służą w straży ogniowej, gdyż raptownym pozrywaniem się z miejsc i wybieganiem poprzez głowy niemal publiczności szerzyły popłoch, a już ci, nie powinni w tych razach tracić przytomności, a spokojnie powstać i wyjść dla spełnienia obowiązku.
Zwracamy uwagę, że w czasie pożaru w teatrach jedynym ocaleniem życia jest spokojne siedzenie na miejscach i opróżnianie takowych po jednym rzędzie; wszelkie zrywanie się z miejsc i tłoczenie powoduje strach paniczny. Zwykle pierwsze osoby we drzwiach nie wytrzymują naporu z wewnątrz i przewracają się. Krzyk dzieci i kobiet potęguje grozę i tworzy się wtedy wał poduszonych ciał ludzkich, które dopiero w godzinę lub więcej po uduszeniu, stają się pastwą płomieni, gdy w zwykłych warunkach, każdy teatr w 10 minut bywa opróżniony.
Co się tyczy teatru kinematograficznego w Łowiczu, to wszelkie prawdopodobieństwo pożaru z góry jest wykluczone. Sala sama nie przedstawia materiału palnego, na scenie poza ekranem nic nie ma oprócz pianina, zaś aparat kinematograficzny znajduje się na górze w kamerze murowanej sklepionej, skąd tylko przez mały otwór w murze widać światło soczewki aparatu. W razie zapalenia się filmu, automatyczna klapa zasłania otwór na salę, zaś film może się tylko spalić na krótki dystans do aparatu; mechanik zaś dla bezwzględnego bezpieczeństwa wychodząc, zamyka drzwi żelazne, tak, że publiczność nawet nie dowie się nigdy o wypadku.
Słyszeliśmy, że zarząd straży polecił dzwonek alarmowy umieścić dalej, aby głos jego nie dochodził do teatru. Również zarząd ma ustanowić posterunki strażaków, którzyby na wypadek popłochu swym spokojem utwierdzili w publiczności pewność, iż nie ma niebezpieczeństwa 16.
Kino wzbudzało niesłabnące zaciekawienie. W styczniu 1913 roku na ul. Podrzeczną dotarli nowi widzowie.
P.p. Rybicki z Wólki Łasieckiej i Wróblewski z Zygmuntowa postanowili swej służbie folwarcznej pokazać kinematograf, którego nigdy nie widzieli. Wyprawiono ich tedy w liczbie około 60 osób na kilku wozach. Włościanie bardzo się zainteresowali samym napisem „Eos” z jarzących elektrycznych lampek. Następnie z ogromną ciekawością śledzili obrazy które swą aktualnością wprowadzały ich w zdumienie. Za wielką zasługę poczytać należy panom R. i W., że starają się wszelkiemi sposobami uświadamiać lud wiejski i do godziwych zachęcać go rozrywek17.
W 1913 roku do Łowicza dotarło zarządzenie władz zwierzchnich.
Ministerjum spraw wewnętrznych wydało za Nr 5449 cyrkularz, ustanawiający prawidła, określające demonstrowanie obrazów, przedstawiających zdarzenia, w których biorą udział Osoby Najwyższe. Przede wszystkim obrazy te muszą być przedstawiane ministrowi Dworu Cesarskiego do przedwstępnego rozpatrzenia; następnie, obrazów tych nie wolno demonstrować przy akompanjamencie muzyki; wreszcie muszą one bezwzględnie stanowić odrębną część programu. Przed i po wystawieniu musi być zarządzona przerwa 18.
W kinie prezentowane były głównie dramaty wytwórni Nordisk z Kopenhagi, komedie, zdjęcia z natury i obrazy naukowe z Francji, Włoch, Ameryki, ale też z Hiszpanii. Wszystkie filmy w tym czasie były czarno-białe. Zdarzały się przypadki, że producenci starali się kolorować taśmy, choć efekt końcowy był prymitywny. Na przełomie pierwszej i drugiej dekady stulecia obrazy przeobrażały się stopniowo w dwugodzinny seans z kroniką aktualności i jednym „głównym” filmem pełnometrażowym 19.
W sobotę i w niedzielę w kinematografie „Eos” przedstawione będą obrazy w kolorach ze znanej satyry średniowiecznego błędnego rycerstwa Cerwantesa p. t. „Don Kichot z Manchy”. W dniach 6, 7 i 8 września daną będzie głośna w całym świecie przeróbka powieści mistrza Sienkiewicza p. t. „Quo Vadis” 20.
Włoski film „Quo Vadis”, wyprodukowany w 1912 roku, został zaprezentowany w Łowiczu w dniach 6-8 września 1913 roku. Trwał 2,5 godziny. Był monumentalnym filmem historycznym. Tego typu obrazy filmowe miały znaczny wpływ na rozwój kinematografii. Wykorzystywały bowiem nowe środki techniczne pozwalające uzyskać niezwykłe efekty ekranowe, wymagały odmiennej aranżacji przestrzeni, ponieważ często realizowane były w prawdziwych pałacach i katakumbach. Posiadały wielki rozmach inscenizacyjny. Zapewne robiły wrażenie na łowickiej publiczności, zarówno tej dorosłej, jak i najmłodszej. Łowicki kinematograf zaprezentował ten obraz aż 8 razy na seansach popołudniowych i wieczornych oraz w niedzielę , bezpłatnie dla biedniejszych dzieci 21.
Kinematograf „Eos” w następną niedzielę, tj. 7 września o godzinie 1-ej w południe urządza bezpłatne przedstawienie obrazów, ze znanego powszechnie dzieła Henryka Sienkiewicza „Quo Vadis”, dla niezamożnej dziatwy naszego grodu. Byłoby pożądanym, gdyby kierownicy szkół miejskich, „Jedności”, szkoły fabrycznej i ochron, wybrali z pomiędzy uczących się dzieci niezamożne i zaopatrzywszy jedno ze starszych własnoręczną kartką z wymienieniem ilości dzieci, skierowali je do kinematografu. Również będą mogły wejść na przedstawienie dzieci niezamożne, nieuczęszczające do szkół 22.
28 września 1913 roku odbył się w Łowiczu Ingres Aleksandra Kardynała Kakowskiego do Kolegiaty Łowickiej. Wydarzeniu towarzyszyła ekipa filmowa. 17 i 18 października widzowie mogli zobaczyć to wydarzenie na ekranie kina „Eos”. Był to pierwszy historyczny i publiczny pokaz reportażu filmowego z własnego miasta.
W roku 1914 wielkim wydarzeniem filmowym były pokazy majowe filmu „Największa ekspedycja myśliwska do środkowej Afryki pod naczelnym dowództwem kapitana Mechina”. Film zaznajamiał widzów małego miasteczka z życiem i obyczajami afrykańskich plemion. Anons prasowy zapowiadał obrazy rozgrywające się w Marsylii, Aleksandrii, Kairze, pustyni nubijskiej, Chartum, wodach Nilu, Sudanie, Fachodzie, Tongo, Ondurmanie, Górnym Egipcie, Bombaju i innych miejscach 23.
Wyprawa myśliwska do Afryki Środkowej jest najciekawszym obrazem przyrodniczym, jeszcze w kinematografach nie spotykanym. Fabryka Braci Pathe zorganizowała całą wyprawę do Afryki Środkowej, by uzyskać taśmę istotnie bezkonkurencyjną, która przedstawia sceny łowieckie na tych dalekich terenach w egzotycznych warunkach wspaniałej podzwrotnikowej przyrody, na tle afrykańskiej fauny, oraz zamieszkujących te strony czarnych plemion. W niedzielę o 4 godzinie odbędzie się bezpłatne przedstawienie dla niezamożnej dziatwy naszego grodu. Byłoby pożądanym, ażeby kierownicy ochron i szkół zawiadomili uczniów o tym ciekawym przedstawieniu 24.
Film spotkał się z dużym zainteresowaniem. Był prezentowany sześć razy. „Łowiczanin” tak ów obraz relacjonował.
Wielką uciechę zrobili dziatwie właściciele kinematografu „Eos”, dając bezpłatne przedstawienie w ubiegłą niedzielę dla dzieci szkół początkowych i ochron. Uznanie należy im się tym większe, iż wybrano obrazy pouczające, mianowicie Ekspedycję myśliwską kapitana Mechina do środkowej Afryki. Piękne widoki podzwrotnikowych okolic, dziewicze lasy, pustynie, skały, polowania na wszelkiego rodzaju drapieżne zwierzęta, wreszcie obyczaje Murzynów, ich pożywienie, tańce wojenne wszystko to złożyło się na bardzo udane przedstawienie, dzieci sposobem poglądowym przyswoiły sobie pojęcie o zwierzętach, jedynie z opowiadania znanych. Maleństwa z zapartym oddechem śledziły zwinne ruchy tygrysów, żyraf, rysiów i całe stada różnego ptactwa uwijającego się dokoła. A jednak słyszeliśmy niektórych inteligentów, odzywających się, iż woleliby patrzeć na Maksia, obrazy naukowe ich męczą 25.
Nieuchronnie nadchodziły zmiany polityczne w całej Europie. Rozpoczynał się burzliwy okres, który za kilka lat widzowie mogli obejrzeć na ekranie. Wieści o wybuchu wielkiej wojny (I wojny światowej) w 1914 roku przyniosły panikę, ale bezpośredni udział Łowicza w działaniach wojennych nastąpił dopiero po kilkunastu tygodniach. Ostatnia regularna reklama prasowa łowickiego kina pojawiła się 24 sierpnia 1914 roku. Potem jeszcze reklamy drukowano od 11 do 25 września. Ostatnia ukazała się 13 listopada i zapowiadała angielski dramat „Latarnik” oraz norweski film „Raj bez mężczyzn”. Były to ostatnie filmy w kinie „Eos”. Rozpoczął się prawdziwy koszmar I wojny światowej 26.
We wtorek przedstawienia kinematografu Eos cieszyły się powodzeniem. Publiczność instynktowo widocznie szukała oderwania myśli od gniotącej zmory wojny. Jakkolwiek zdania są podzielone, jednak większość jest za nieprzerywaniem normalnego trybu życia. Wszelkie zasklepianie się w ciasnych ścianach swego domu, w oczekiwaniu grozy wojennej, denerwuje ludzi w wysokim stopniu i czyni ich wprost choremi i zupełnie nie zdolnemi do pracy. Widok zaś zgromadzonych śmiejących się osób, a zwłaszcza zanoszącej się od śmiechu dziatwy, dziwnie uspakaja i każe zapominać choć na chwilę o czasach, jakie przeżywamy 27.
Wkrótce kino „Eos” zostało zamknięte. Ofensywa niemiecka w kierunku Warszawy spowodowała całkowite wycofanie się Rosjan z Łowicza. 11 października 1914 roku wkroczyli do miasta Niemcy. W ciągu następnych kilku dni Łowicz przechodził z rąk do rąk. Spłonęły budynki, wysadzone zostały urządzenia kolejowe wraz z mostem. W wyniku walk pojawiły się pierwsze ofiary wśród ludności cywilnej. Pod koniec października ponownie wkroczyli Rosjanie, aby ostatecznie opuścić miasto 21 listopada. Salę kinową zaadoptowano na szpital polowy, najpierw dla rannych żołnierzy rosyjskich, a w następnych miesiącach dla niemieckich. Na skutek wzmożonego ostrzału artyleryjskiego wzrosła liczba ofiar, wielu mieszkańców Łowicza uciekło z miasta. Właściciel kina Edmund Schmidt w czasie wojny przebywał na terenie Rosji. Powrócił z żoną do miasta 1 września 1918 roku 28. Jego dom i oficyna przy ulicy Bolimowskiej zostały znacznie uszkodzone szrapnelami rosyjskimi. Połamane zostały płoty, a meble w mieszkaniu porozbijali Prusacy, „mając tam warowne siedlisko”. Na balkonie domu ustawili kartaczownicę i z niej sypali gradem kul w stronę Mysłakowa i Arkadii. Za ogrodem i fabryką nici wykopano głębokie okopy 29. W marcu 1915 roku mechaniczna stolarnia, prowadzona przez Kobielskiego i Schmidta na dziedzińcu przy kinie, została ogołocona przez Niemców z drewna i bali różnej grubości. Maszyny znajdujące się w budynku zostały zniszczone i wyniesione na dwór. Potem Prusacy część z nich wywieźli, a w pomieszczeniach stolarni umieścili konie.
Kinematograf „Eos” został ponownie uruchomiony za zgodą władz niemieckich w 1917 roku.
Sytuacja kinematografii zmieniła się oczywiście po 1918 roku, kiedy Polska po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość. Stosunkowo szybko udało się zniwelować początkowe różnice w poziomie rynków filmowych między trzema dawnymi zaborcami (przewagę miał dawny zabór niemiecki). Import kopii zdominowany został przez warszawskie biura wynajmu filmów, obsługujące cały kraj. W dość krótkim czasie kultura filmowa osiągnęła wysoki poziom. W kinach można było oglądać na bieżąco najważniejsze światowe nowości 30.
1 T. Gumiński, Łowicz w okresie II Rzeczypospolitej, [w:] Łowicz. Dzieje miasta, pod red. R. Kołodziejczyka. Warszawa 1986, s.245.
2 J. Rutkowski, Łowicz. Kronika fotograficzna w XX wieku. Łowicz 2006, s.4.
3 T. Gumiński, Łowicz w okresie II Rzeczypospolitej, [w:] Łowicz. Dzieje miasta, pod red. R. Kołodziejczyka. Warszawa 1986, s.245.
4 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.9.
5 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.11.
6 K. Rybacki, Wieczór Kisielnickiego, „Łowiczanin”, nr 15 z 8 IX 1911 r., s. 4.
7 K. Rybacki, Warszawski Zjednoczony Teatr w Łowiczu, „Łowiczanin”, nr 23 z 7 VI 1912 r., s. 4.
8 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.7.
9 K. Rybacki, Kinematograf Eos, „Łowiczanin”, nr 17 z 26 IV 1912 r. s. 4.
10 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.12.
11 K. Rybacki, „Łowiczanin”, nr 21 z 24 V 1912 r. s. 1.
12 K. Rybacki, „Łowiczanin”, nr 22 z 31V 1912 r. s. 4.
13 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.13.
14 K. Rybacki, „Łowiczanin”, nr 30 z 26 VII 1912 r. s. 6.
15 K. Rybacki, Demonstracja tego wielkiego obrazu trwała 1 ½ godziny, „Łowiczanin”, nr 39 z 27 IX 1912 r. s. 6.
16 K. Rybacki, Popłoch w teatrze, „Łowiczanin”, nr 49 z 6 XII 1912 r. s. 5.
17 K. Rybacki , Włościanie w kinematografie, „Łowiczanin” nr 5 z 31 I 1913 r. s. 5.
18 K. Rybacki , Kinematografy, „Łowiczanin” nr 32 z 8 VIII 1913 r. s. 5.
19 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.15.
20 K. Rybacki , Z kinematografu w Łowiczu, „Łowiczanin” nr 34 z 22 VIII 1913 r. s. 4-5.
21 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.15.
22 K. Rybacki , „Łowiczanin” nr 35 z 29 VIII 1913 r. s. 5.
23 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.16.
24 K. Rybacki, „Łowiczanin” nr 18 z 1 V 1914 r. s. 4.
25 K. Rybacki, Kinematograf dla szkolnej dziatwy, „Łowiczanin” nr 19 z 8 V 1914 r. s. 4.
26 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.16.
27 K. Rybacki, Z kinematografu, „Łowiczanin” nr 37 z 4 IX 1914 r. s. 5.
28 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.17.
29 W. Tarczyński, Kronika dziejów Łowicza z pierwszych dziewięciu miesięcy wielkiej Wojny Światowej 1914-1915, mps., Biblioteka Miejska w Łowiczu
30 M. Malangiewicz, J. Rutkowski, 100 lat kina w Łowiczu. Łowicz 2011, s.18.